Sztuczna inteligencja tworząca obrazy – odbiór społeczny w kontekście biznesu Posted in: Blog
Artur Modliński i Paweł Fortuna
Sztuczna inteligencja coraz wyraźniej zadomawia się w przestrzeni społecznej, oddziałując na ludzką kulturę. Od kilku dekad, roboty rozbudzają fantazje miłośników kultury masowej, pojawiając się w licznych filmach i komiksach. Okazuje się, że sztuczna inteligencja odnalazła swoje miejsce także w przestrzeni dedykowanej kulturze wysokiej.
Analizując rozwój sztucznej inteligencji warto podkreślić, że jeszcze kilka lat temu, jej zastosowanie wiązało się głównie z funkcją wspierającą i komplementarną dla człowieka. Algorytmy i roboty wspierały człowieka w zadaniach powtarzalnych i ryzykownych bądź pozwalały wykonywać pewne zadania efektywniej poprzez wykorzystanie efektu synergii w ramach zespołów organicznych (czyli ludzi i maszyn). W organizacjach kultury zauważa się, że algorytmy wykorzystywane są, aby tworzyć faktury, rezerwować miejsca w salach teatralnych i kinowych. Coraz wyraźniejszym trendem jest tworzenie całych instytucji w oparciu o inteligentne systemy. Za przykład służyć może British Museum czy Metropolitan Art Museum, które w swoich przestrzeniach wykorzystują robotycznych przewodników, instalacje z technologiami AR i VR czy gry i quizy pozwalające utrwalić wiedzę zdobytą w muzeum. Ilinois Holocaust Museum and Education Center stworzyło hologramy z rzeczywistymi więźniami obozów koncentracyjnych, którzy przeżyli holocaust. Zwiedzający jest w stanie zadawać pytania w czasie rzeczywistym i odkrywać tragiczną historię dzięki nowych technologiom.
W ostatnich latach coraz wyraźniej zauważa się także efekt substytucyjny, w którym sztuczna inteligencja zastępuje człowieka w zadaniach, które wcześniej mogły być wykonywane wyłącznie przez człowieka. Jednym z takich obszarów jest tworzenie obrazów. W 2005 roku skonstruowano pierwsze humanoidalne roboty, które potrafiły malować ludzkie portrety, wykorzystując do tego celu technologie wykrywania twarzy i rekonstrukcji obrazu. Rysunki, które stworzyły, były tak łudząco podobne do tych stworzonych przez człowieka, że ludzie byli przekonani co do ich pochodzenia. W kolejnych latach opracowano nowe generacje takich robotów, a ich prace coraz bardziej przypominały obrazy tworzone przez ludzi. Twórczość ta była jednak pomijana przez ekspertów z obszaru sztuki. Przełom nastąpił, gdy portret wykonany przez sztuczną inteligencję (zatytułowany „Edmond de Belamy”), został sprzedany na aukcji za 432 500 $. Było to sporym zaskoczeniem dla rynku sztuki, jako że generatywne dzieła nigdy wcześniej nie osiągały podobnych cen. Incydent ten stał się powodem do postawienia pytań dotyczących percepcji i wartości dzieł sztuki stworzonych przez sztuczną inteligencję. Kolejnym przełomem i źródłem refleksji naukowej stało się ucieleśnienie sztucznej inteligencji tworzącej obrazy. Skonstruowany na Uniwersytecie w Leeds i Oksfordzie fembot Ai-Da jest systemem ukrytym w humanoidalnej powłoce przypominającej kobietę. Postronne osoby mogą obserwować go przy pracy nad rysunkiem. Mechanizm jest wyposażony w kamerę, która rejestruje obraz. Odpowiednie oprogramowanie dokonuje jego przekształceń, a ich efekt jest nanoszony na płaszczyznę dzięki sprawnemu ramieniu robota. W ostatnim czasie w Internecie pojawiło się mnóstwo przekazów informujących o niezwykłości tego mechanizmu.
Dokładnie rok przed tymi doniesieniami robot ten przykuł naszą szczególną uwagę. Inspirowani przekazami stawiającymi znak równości między Ai-Da a artystami, postanowiliśmy sprawdzić, jaki na ten temat mają zdanie osoby, które nie zajmują się na co dzień sztuką. Badanych podzielono na cztery grupy. We wszystkich eksponowano ten sam obraz wykonany przez Ai-Da. Połowa uczestników dowiedziała się, że jego autorem jest człowiek, a pozostali, że robot. Zadaniem osób badanych było oszacowanie wartości obrazu w polskich złotych, ale dodatkowo badacze wprowadzili standard porównywania, stanowiący kontekst oceny. W dwóch grupach uczestnicy określali kwotę wiedząc, że podobny obraz namalowany przez człowieka jest wart 1000 złotych, a w kolejnych dwóch, że identyczną kwotę oferuje się za dzieło wykonane przez robota. Spodziewano się, że jeśli badani wykluczają Ai-Da z kategorii ludzkich twórców, wtedy cena obrazu rzekomo namalowanego przez człowieka będzie istotnie wyższa, gdy kontekstem oceny będzie wartość dzieła robotycznego, niż wtedy, gdy standardem porównywania będzie kwota, którą osiąga dzieło twórcy-człowieka. Innymi słowy przewidywano, że w umyśle badanych pojawi się następująca refleksja: „jeśli 1000 złotych wart jest malunek robota, który nie jest artystą, to człowiek powinien dostać więcej za analogiczne dzieło”. W odniesieniu do obrazu rzekomo namalowanego przez robota przewidywano odwrotną zależność, a więc zaniżenie wartości ocenianego obrazu, gdy kwotą porównawczą jest cena przedstawienia namalowanego przez człowieka, w porównaniu z ceną oferowaną za robotyczne dzieła. W tym przypadku sądzono, że ścieżka wnioskowania badanych będzie następująca: „skoro człowiek otrzymuje za obraz 1000 PLN, to analogiczne dzieło robota, który nie jest artystą, powinno być mniej warte”. Uzyskane wyniki potwierdziły sformułowane hipotezy.
Waloryzowanie wartości dzieła człowieka w kontekście pracy robota oraz deprecjonowanie jego malunku w porównaniu z obrazem stworzonym przez przedstawiciela Homo sapiens prowadzi do wniosku, że badani wykluczyli Ai-Da z grona ludzi-artystów. Czy tego typu opinie mogą ulec zmianie? Wiele zależy od perswazyjnej siły przekazów medialnych, ale będą się musiały one zmierzyć z bardziej fundamentalnym pojmowaniem twórczości.